sobota, 21 grudnia 2019

Grosza daj Wiedźminowi! - The Witcher, omówienie pierwszego sezonu serialu

Przed tą recenzją miała pojawić się jeszcze przynajmniej jedna inna, ale że nie wszystko w życiu zawsze wychodzi jak chcemy, to będzie Wiedźmin, który przecież teraz jest na językach wszystkich.
Widziałam już wszystkie odcinki i bezspoilerowo postaram się omówić poszczególne elementy.


Opowiadania
Już przed premierą wiadomo było, że pierwszy sezon nie skupi się od razu na tym co działo się się w głównej sadze, tylko najpierw zapozna Widzów z wydarzeniami przedstawionymi w opowiadaniach, które też powstały jako pierwsze. Czy to dobry wybór? Moim zdaniem tak, ale sama nie przeczytałam jeszcze całego głównego pięcioksiągu, za to opowiadania tak, było to bardzo dawno temu, ale pamiętałam na tyle dużo, by przy oglądaniu móc porównać jedno do drugiego.
Właściwie najbardziej nie gra mi tu tylko jedna rzecz, coś co gdyby było zrealizowany zgodnie z pierwowzorem to, ku mojej uciesze, szybciej mógłby się zakończyć jeden z wątków. Podpowiem, że chodzi o Brokilon i spotkanie do jakiego tam doszło w opowiadaniu, a w serialu zdecydowano się je opóźnić.


Dziewczyna warta cztery marki
Yennefer jest postacią inną niż sobie wyobrażałam, jednak wciąż intrygującą, a sposób pokazania jej historii wyjątkowo mi się podobał, dodać mogę nawet, że wątek rozwoju jej postaci był dla mnie najciekawszy porównując go do innych bohaterów. Tutaj głosy na pewno będą po dwóch stronach, znajdzie się grupa, której może się nie podobać to, że duża część jej przeszłości Yen została dość dokładnie przedstawiona i sposób w jaki zostało to zrobione, ale sama jestem w przedstawicielem odmiennego zdania. Mimo, że kompletnie inną postać mam w głowie wyobrażając sobie Czarodziejkę z Vengerbergu, to ta alternatywna do mojej wizji wersja, którą reprezentuje Anya Chalotra mnie kupuje, dziewczyna radzi sobie niesamowicie.


Lwiątko z Cintry
Wątek Ciri jest dla mnie mocno rozciągnięty, o ile początkowe odcinki pokazujące jej historie były ciekawe i dobrze się je oglądało, tak później już jej błąkanie się po świecie stało się nudne do oglądania. Wiele więcej niż to, że księżniczka Cirilla i jej historia mnie nie porwała niestety powiedzieć nie mogę.


Rzeźnik z Blaviken
Geralt, o którym sama nie wiem co myśleć, przez te 8 odcinków nie wyrobiłam sobie o nim zdania. Nie jest tak, żeby mi jakoś przeszkadzał, jest przekonujący i gra dobrze, tyle tylko, że mnie nie do końca zaczarował.


Najjaśniejszy punkt programu - Pokorny Bard
Czyli Jaskier, który zdecydowanie kradnie show, a jego piosenki będą przez kolejne dni chodzić Wam po głowie, ja cały czas podśpiewuję Toss a coin to your Witcher, o'valley of Plenty, o'valey... Polska wersja, którą śpiewa nam Marcin Franc też jest dobra, za pierwszym razem nawet stwierdziłam, że lepsza, ale jednak na dłużej została ze mną ta, którą wykonuje Joey Batey, aktor fenomenalnie wcielił się w swoją rolę, wie co robi i jak możemy zobaczyć w wywiadzie przeprowadzonym przez Kaję z jakbyniepaczeć (polecam obejrzeć ich materiały o Wiedźminie i nie tylko) ma wyrobioną swoja opinie i zdanie o bohaterze w którego się wciela, jak i o innych, widać, że aktor mocno wsiąknął w świat Wiedźmina i jest zaangażowany w produkcję.


Co do pozostałych bohaterów, ku mojemu zaskoczeniu, dość mało na ekranie było Triss, czego nie żałuję, bo zbyt dobrze wykreowana też nie jest, po prostu wydawało mi się, że będzie jej trochę więcej i brakuje mi tych rudych włosów, ale płakać też nie będą. Za to warto zwrócić uwagę na postać Calanthe, bardzo zręcznie przedstawioną w serialu. Pochwała należy się też postaci Myszowora, a nawet Istred wzbudził moje zainteresowanie, chodź dziwne było patrzeć na niego jako na młodzieńca. 

Mówiąc ogólnie o odcinkach, dla mnie najlepsze są te środkowe, zaczynając od 2 i kończąc na 7. Pierwszy i ostatni nie satysfakcjonują mnie niestety w 100%, ale żadnego też nie będą mieszać z błotem, po prostu są i tyle. Część osób, która nie zna pierwowzoru, może się trochę zagubić w chronologii, ponieważ w serialu jest kilka linii czasowych, ale spokojnie, da się to później połączyć w całość.

A jakie jest Wasze zdanie? Którzy bohaterowie przypadli Wam do gustu? Co myślicie o serialu Netflixa? Dajcie znać :)

Klaudia

czwartek, 7 listopada 2019

The End of the F***ing World - Czy drugi sezon zawiódł?

Drugi sezon już dostępny na Netfixie! Ja oczywiście nie wytrzymałam i kiedy tylko trafił na platformę od razu pochłonęłam całość i zaspokoiłam swój głód, który nasilał się przez ostanie 2 lata.


Choć niektórzy uważali, a część z nich wciąż pozostaje przy swoim mówiąc, że 2 sezon nie był potrzebny, ja jestem innego zdania i bardzo cieszę się, że coś tak dobrego powróciło w świetnej formie. Nowe odcinki dalej mają w sobie ten sam czarny humor, który tak uwielbiam, po raz kolejny zobaczymy kino drogi, usłyszymy dobre dialogi, oraz typowe dla tego serialu wypowiadane myśli bohaterów, a także doskonale dobraną muzykę, której jestem wielką fanką, dodatkowo na ile to było możliwe przy tak krótkim formacie pogłębione ukazanie psychiki bohaterów. Fabuła wciąga, a mnie serial jako całość całkowicie hipnotyzuje, przyciąga i zachęca żeby obejrzeć go jeszcze raz, a potem kolejny i jeszcze następny. Jest to zdecydowanie produkcja, która stoi na szczycie listy moich ulubionych.



Akcja drugiego sezonu rozpoczyna się dwa lata po wydarzeniach, które widzieliśmy w pierwszym.



W pierwszym odcinku poznajemy nową bohaterkę - Bonnie, która jest dobrze zagraną postacią, a jej plan ma logiczne wyjaśnienie, ale szczerze mówiąc na początku była mi obojętna, bo bardziej chciałam wiedzieć co z Jamsem i Alyssą, a tu trafia się cały epizod wprowadzający nową postać. Jednak i jej historia mnie zaintrygowała, to dlaczego jest powiązana z parą naszych bohaterów, jakie są jej zamiary i czy dopnie swego? Tego Wam nie zdradzę, musicie sprawdzić sami.



Wątki w serialu są dobrze domknięte na koniec i mnie takie zakończenie znacznie bardziej odpowiada, niż wielka niewiadoma, którą zakończył się pierwszy sezon i można było jedynie coś sobie dopowiedzieć. Dodatkowo dobrze zostały ukazane nam problemy psychiczne bohaterów i ich traumy, ładnie dopasowali to do całości serialu. Nie będę pisać więcej, bo nie chce spoilerować za wiele, to tylko 8 króciutkich odcinków, na które wystarczy poświęcić jeden wieczór i myślę, że większość z Was nie pożałuje, jeśli to zrobi. Obejrzyjcie i podzielcie się swoją opinią w komentarzach!


nie mogłam się powstrzymać, żeby nie wstawić
tu Jamesa <3


Klaudia

sobota, 26 października 2019

Powroty

Co prawda ostatni post był wczoraj, ale że w końcu mam chwilkę w ten piękny jesienny weekend, to usiadłam przed monitorem i zabrałam się za napisanie kolejnego króciutkiego posta. Mam nadzieję, że u Was też pięknie świeciło dzisiaj słoneczko i wszystkie jesieniary i jesieniarze (? Czy jest jakaś męska forma tego określenia? Czy są mężczyźni którzy też tak kochają jesień?) mogą sobie usiąść pod cieplutkim kocykiem z herbatką, laptopem, widokiem na piękny, słoneczny dzień o tej porze roku i przeczytać post z moimi polecajkami o powracających serialach.

W najbliższym czasie powracają:

Mój kochany Atypowy z sezonem 3 już w piątek 1 listopada!


Następnie serial, który zauroczył mnie całkowicie i binge watching wszedł jak nigdy - The End of the F***ing World sezon 2 z premierą 4 listopada. Swoją drogą, bardzo długo się na niego naczekałam, jeszcze tylko przetrwać te kilka dni!


I kolejny w kolejce jest The Dragon Prince, o którym sporo opowiedziałam w ostatnim poście - poczekamy na niego do 22 listopada.


To moja lista najważniejszych pozycji na listopad, mam nadzieję, że uda mi się, wcześniej czy później, o każdym z tych seriali napisać chociaż kilka słów kiedy uda mi się je obejrzeć (nie mam czasu na pisanie licencjatu, seriale przecież same się nie obejrzą :D), bo naprawdę, są to te, na które czekałam niecierpliwie, przez dłuższy czas.
Piszcie, na jakie produkcje Wy nie możecie się obecnie doczekać, to może i ja skorzystam z Waszych polecajek, buziaczki.
Klaudia

piątek, 25 października 2019

Jak Smoczy Książę robi dobrze na serduszku - The Dragon Prince

Historia w Smoczym Księciu opowiada o fantastycznej krainie Xadii, gdzie dwie frakcje - elfów i ludzi żyją w konflikcie, a dwójka młodych książąt oraz nasłana na jednego z nich elfia zabójczyni postanawiają połączyć siły i wyruszyć w długą podróż, by naprawić stosunki pomiędzy walczącymi krajami. Po drodze napotyka ich wiele przygód i problemów, z którymi muszą sobie poradzić. 


Jest to animacja Netflixa, która miała swoją premierę w 2018 roku, skierowana raczej dla młodszych odbiorców, ale dorosły widz jak najbardziej też może dobrze się przy niej bawić, wystarczy wejść i chłonąć świat przedstawiony.



Głównymi bohaterami są Ezran - młodszy z książąt i starszy Callum, oraz elfka Rayla. Prócz nich ważną rolę odgrywa mag Viren i jego dzieci Claudia i Soren.
Bohaterowie na swojej drodze poznają też wiele innych postaci, które także mogą zdobyć naszą sympatię




A teraz to co dla mnie jest warte uwagi, oprócz samej fabuły.
W serialu spotykamy się z różnymi, (co ważne!) nie wprowadzanymi na siłę rodzajami tolerancji, od niepełnosprawności po wątki LGBT. Ja oglądając szczególną uwagę zwróciłam właśnie na wiele przypadków, gdzie twórcy przedstawiają nam postaci z niepełnosprawnościami, które są absolutnie wspaniałe, odważne, samodzielne i w taki sposób wplecione w tę historię, że jeśli specjalnie nie zwracalibyście na to uwagi, to ich niepełnosprawność mogłaby pójść w zapomnienie. Jest to wątek, który niezmiernie uszczęśliwił moje pedagogiczne serce, jest przedstawiony w nienachalny i piękny sposób. Oprócz tego mamy także niewielki wątek homoseksualny, który podobnie nie rzuca się bardzo w oczy, ale spełnia swoje zadanie pokazania różnorodności ludzi. To tylko dwa przykłady i nie będę zdradzać za wiele więcej, bo chciałabym żebyście sami sprawdzili oglądając tę animacje ile jeszcze ma do zaoferowania. Jest dość odważna, ale też przepiękna, a ja oglądając ją odczuwam też pewien rodzaj naturalności, że wszystko to tak ładnie płynie i układa się w całość. Sama z niecierpliwością czekam na 3 sezon, którego premiera już za niecały miesiąc, dokładnie 22 listopada 2019, więc możecie jeszcze do tego czasu nadrobić pierwsze dwa sezony, szczerze Was do tego zachęcam!


Klaudia

sobota, 31 sierpnia 2019

Hm.. Ciekawie

Dzisiaj tytuł posta nie zdradza co takiego będzie tematem moich wypocin, ale już spieszę zaspokoić Waszą ciekawość (o ile faktycznie kogoś to zainteresowało). Post będzie dość krótki (mam nadzieję..), także zapraszam do czytania.

A tytuł wziął się stąd, że zabrałam się za obejrzenie czegoś co nie jest za bardzo w moim klimacie, a konkretnie za anime. Wiedzcie, że nie mam ich wiele na koncie, widziałam jedynie Castlevanię i kilkanaście odcinków Dead Note. Ale ostatnio skończyłam krótkie i przepiękne wizualnie anime, które ma już ponad rok. No dobra, przejdę w końcu do rzeczy jest to Violet Evergarden. Nie powiem, zrobiło na mnie spore wrażenie, pomimo że raczej w japońskich animacjach nie gustuje, ale zawsze warto próbować nowych rzeczy i w ten sposób właśnie ja przekonałam się do tej konkretnie produkcji. 



Nie powiem, że nie widzę wad, bo jestem świadoma tego, że większość odcinków jest tak prowadzona by wzbudzić w widzu jak największy wybuch emocji, można powiedzieć, że spotkamy się tam z pewnego rodzaju wyładowaniami emocjonalnymi, tak mnie się to kojarzy.
Niemniej wszystko jest zrobione bardzo ładnie wizualnie i po prostu mnie przyjemnie się oglądało, chociaż stawia się głównie na smutne epizody, ale mimo to takie, które mają dawać nadzieję. Całość jest dobrze zamknięta, także spokojnie można poświęcić kilka godzin przeanalizować i nie wiązać się na dłużej, jeżeli nie mamy takiej ochoty.



Tak jak mówiłam, dzisiaj krótko, anime nie jest moim konikiem, nie widziałam wielu i nie mam o nich wystarczającej wiedzy, żeby się wymądrzać :D Króciutko powiem, że moge polecić do obejrzenia, jeśli kogoś zaintryguje.

A co Wy obecnie oglądacie tak przy końcu wakacji? Ja próbuje skończyć iZombie, a kilka dni temu zaczęłam też This is Us i jak na razie dosyć dobrze mi się ogląda. Też piszcie i polecajcie co ciekawego ostatnio odkryliście.


Klaudia

piątek, 23 sierpnia 2019

Stwórzmy społeczność - The Society

The Society to serial Netflixa, który miał swoją premierę w maju, wiem jestem trochę spóźniona, ale wakacje to dla mnie, i pewnie dla wielu innych, dobry czas do nadrabiania tego typu zaległości.



Od razu uprzedzę, że według mnie jest to taki średniaczek, z mnóstwem absurdów. Widać w nim inspirację The 100, które bardzo lubię i Lost, które oglądałam dwukrotnie i też zostało w moim serduszku. No i oczywiście mamy inspirację powieścią Władca Much.
Co do podobieństw między podanymi serialami, mamy sporą grupę nastolatków - około 200 osób, pozostawionych samych sobie (to tak a propos Setki) w ich rodzinnym mieście, tyle że zupełnie pustym, a poza którym nie ma żadnych innych lokacji, tylko las, wokół same drzewa - i to właśnie nawiązuje do Zagubionych, czyli oddzielenie od rzeczywistości i brak jakiegokolwiek kontaktu ze światem zewnętrznym.



Dziś nie będę przedstawiać głównych bohaterów, sama uważam, że jest ich w tym serialu zbyt wielu i nawet po zobaczeniu całości nie wszystkich pamiętam z imienia. a przez to też niestety części z nich nie mogliśmy poznać wystarczająco dobrze.

W serialu dość wyraźny jest wątek polityczny przeinaczony odrobinę tak, by dopasować go do tej grupy nastolatków. I tak jak podpowiada nam tytuł jest on w dużej mierze o tworzeniu się społeczności, a przede wszystkim nauce tego by ją jakoś zorganizować i wspólnie przetrwać. 
I tym miejscu przejdę do mojej dygresji, nie wiem jak te amerykańskie nastolatki żyją, ale mam wrażenie, że tej grupie jest pisana autodestrukcja. Prawie wszystkim zależy wyłącznie na własnej wygodzie i najchętniej mogliby się pozabijać. Już nawet nie chce mi się myśleć o pierwszym odcinku, kiedy dzieciaki zorientowały się, że coś nie gra i zostali sami, hmm.. co można zrobić w takiej sytuacji? Zastanówcie się chwile jaka mogłaby być wasza reakcja, a ja powiem Wam co zrobiły te dzieciaki. Otóż czując wolność urządziły sobie jedną wielką imprezę. W kościele! Doskonały pomysł prawda? No właśnie nie. 



Swoją drogą spora część akcji dzieje się właśnie w tym kościele, bohaterowie zdecydowali, że to idealnie miejsca na wszelkiego rodzaju spotkania i zebrania, ciekawe. Równie ciekawe jest to, że nie zobaczmy w nim żadnych elementów sakralnych.

Podobnie absurdalne jest to, że ci wszyscy ludzie niezbyt starają się robić coś w kierunku tego by wrócić do domu. Owszem jest jedna ekspedycja na początku, która chce odnaleźć jakieś inne miejsca cywilizacji, ale kończy się szybko. Potem zostaje wyznaczone raptem kilka osób by spróbować ustalić co tak właściwie się z nimi stało, wiadomo w serialu wszystko jest możliwe, no ale patrząc realnie ich wnioski nie byłyby proste do przyjęcia, a już zwłaszcza przez całą resztę nastolatków. Także niezwykle szybko zamiast szukać wyjścia skupiają się na stworzeniu własnej społeczności. Dziwne, ale tak to sobie wymyślili.   

Co też jest dziwne w tym serialu, bohaterowie nie mogą skontaktować się z nikim dorosłym, rodzicami, rodziną, służbami porządkowymi czy kimkolwiek, natomiast telefony działają na zasadzie, że mogą dzwonić i smsować ze sobą nawzajem. Nie działa internet, ale mają wszystkie pozostałe media, prąd, wodę. Pierwsze co mnie przeszło do głowy, to że mogą się one w którymś momencie po prostu skończyć i oni również na to wpadli, ale temat był poruszony tylko przez chwilę na samym początku, a potem napomknięty jeszcze jakoś w 3 odcinku gdy przyszła burza i światło zaczęło migotać. I na tym koniec ich zmartwień, działa? Działa. Żadne inne kroki w tym temacie nie zostały podjęte.
Jest jednak coś czym słusznie martwili się od początku - jedzeniem. Szybko zdecydowali o racjonowaniu żywności, by nie zapanował kompletny chaos i to widzimy przez cały czas trwania akcji. Konsekwentnie trzymają się planu, tworzą nawet dalszą część, myśląc o momencie, gdy zapasy ze sklepów w mieście się skończą. Prawidłowo, bo przez cały czas trwania akcji mija co najmniej pół roku, dosyć sporo, wypadałoby się więc zainteresować robieniem jakichś dodatkowych zapasów.




Co do pozytywów, które zostały mi w pamięci, to wątek Sama -  Głuchego bohatera, no fajnie, że jest, ale na początku może wydawać się trochę dezorientujący, raz porozumiewa się w języku migowym, później widzimy, że rozmawia z innymi i potrafi czytać z ruchu ust, a historię jego głuchoty poznajemy dużo, dużo później, dlatego takie moje stwierdzenie, niemniej doceniam, że taki wątek się pojawił (chociaż dużo lepszy jest w The Dragon Prince, jeśli lubicie animacje to sprawdźcie, jeśli nie przepadacie i tak zachęcam, uwielbiam w tym serialu to jak pokazane są tam niepełnosprawności, poza tym jest piękny, więc może i o nim pojawi się niedługo post).
Poruszony został też temat depresji, jak najbardziej na plus.
I motyw utrzymania w rękach władzy, jeśli delikatnie przymkniemy oko jest dosyć okej. 



Poza tym mamy tutaj morderstwa, dochodzenia, sąd, ze 3 zmiany ustroju politycznego, intrygi, związki, toksyczny związek, psychopatę, cuda na kiju, jeśli chcecie zobaczcie, ale nie jest to żadna obowiązkowa pozycja. A jeżeli już widzieliście The Society to koniecznie napiszcie co sądzicie.


Klaudia

niedziela, 4 sierpnia 2019

Co ma w sobie Euphoria?

Euphoria to serial young adult wyprodukowany przez HBO. Do tej pory mogliśmy zobaczyć 7 wyemitowanych odcinków z 8.

Mogłabym porównywać go na przykład do Riverdale, ale nie widzę w tym większego sensu, tam spotkamy się z absolutnie wyimaginowanym światem, który nigdzie nie miałby racji bytu, a wątki są tak absurdalne, że jedyne co możemy robić (o ile nadal chce nam się oglądać), to śmiać się z coraz większych scenariuszowych nonsensów. Podczas gdy pierwszy sezon był nowością i zainteresował tym co pokazywał, to kolejne niestety coraz bardziej ciągną go na dno.
Euphoria jest czymś innym, cały klimat serialu może być dla nas dość ciężki (dla mnie jest) jeżeli nie spotykamy się często z podobnymi problemami, bo bądźmy szczerzy, część z nas mogło nie mieć do tej pory okazji spotkać na przykład osoby transseksualnej i niezbyt interesowało się tym tematem, a część nawet nie wie, że jest mnóstwo osób prowadzących usługi seksualne na żywo internetowo i biorę taki wniosek ze swojego doświadczenia, pamiętam jak na zajęciach z pedagogiki społecznej rozmawiałyśmy na tego typu tematy, a większość dziewczyn z mojej grupy miało znikome pojęcie o tym jak przebiegają takie live'y, że się dzieją tak często i tak na prawdę mogą nawet znać kogoś kto tak na siebie zarabia, ale nie chwili się przed znajomymi skąd ma pieniądze. Nie mówię, że wszyscy jesteśmy tak nieświadomi, ale jest tych osób sporo, a to tylko dwa przykłady wzięte z serialu, dlatego właśnie Euphoria może szokować. Jest ona ostra, nie oszczędza nam też widoków nagich ciał i to co jest według mnie nowatorskie w takiej produkcji, bo często są to męskie ciała, co mnie się podoba, dlaczego zawsze są pokazywane tylko kobiece piersi w filmach czy serialach? Tutaj penisów mamy pod dostatkiem, słyszałam już kilkakrotnie, że w pierwszym odcinku ktoś naliczył ich ok 30.
Euphoria to serial odważny, co część osób zniechęci, a innych przyciągnie, ja zdecydowanie znalazłam się w tej drugiej grupie.

Każdy z bohaterów ma swoje problemy i to nie takie, które od ręki można byłoby rozwiązać, w niektórych przypadkach mi samej do głowy przychodziła myśl, że brodzą w dużym, śmierdzącym gównie, z którego ciężko się będzie wygrzebać.


Jest to też serial różnorodny, gwarantuje, że możemy poznać bohaterów wyróżniających się, których trudno będzie zapomnieć. Mamy tutaj świetną kreacje Zenday'i wcielającej się w główną bohaterkę - Rue, a także Jules, graną przez Hunter Schaefer oraz wiele innych postaci, które zapadną nam w pamięć, jak Kath, Maddy, Fezco, Cassy, Nate, czy mój ulubieniec Ethan, swoją drogą ciężko tutaj o męskich bohaterów których możemy polubić, ja ograniczyłam się do dwóch, przy czym drugim jest wspomniany Fezco, nie kto inny jak dealer narkotyków o wspaniałym sercu, jakkolwiek to brzmi.


Został nam ostatni odcinek, który zostanie wyemitowany już jutro, ja czekam niecierpliwe jak zostanie zakończony pierwszy sezon i już teraz nie mogę się doczekać drugiego.
A na dzisiaj to tyle. Zachęcam Was do obejrzenia i wyrobienia sobie własnej opinii.

Klaudia